Forum Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Strona Główna Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców
Dyskusje mieszkańców o Nisku i powiecie


Prokuratura i Sąd
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Strona Główna -> Aktualności (Dyskusje ogólne)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
oko
Honorowy Obywatel Forum
Honorowy Obywatel Forum



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko

 PostWysłany: Pią 16:26, 16 Mar 2007    Temat postu: Prokuratura i Sąd Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

16 marca 2007 - 12:10

Nisko> Nowy wiceprokurator rejonowy w Nisku

Prokurator Bożena Okleja pełni od dzisiaj obowiązki zastępcy szefa Prokuratury Rejonowej w Nisku. Nominację wręczył jej prokurator okręgowy Janusz Woźnik.


- To doświadczony, dobry prokurator i dlatego jej kandydaturę zaproponowałem prokuratorowi apelacyjnemu - mówi Janusz Woźnik, szef „okręgówki”.

Bożena Okleja na stanowisku wiceszefa niżańskiej prokuratury zastąpi zdymisjonowanego trzy tygodnie temu prokuratora Zdzisława Pęcaka. Jemu zwierzchnicy zarzucali między innymi niewłaściwe sprawowanie nadzoru nad pracą prokuratury.

Prokurator Okleja z zawodem związana jest od 16 lat. Teraz w Nisku będzie drugą kobietą u sterów - obok szefowej tej prokuratury, Bogusławy Marciniak.
 
Zobacz profil autora
oko
Honorowy Obywatel Forum
Honorowy Obywatel Forum



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko

 PostWysłany: Śro 9:13, 28 Mar 2007    Temat postu: Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

27 marca 2007 - 20:45
Region > Wiosenna nominacja sędziego

Od tygodnia sędzia Robert Pelewicz z Niska jest sędzią Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. Nominację na stanowisko odebrał z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego.


Na ten dzień sędzia Pelewicz czekał od 1 października 2003 roku, kiedy to został delegowany ze stalowowolskiej „rejonówki” do pracy w tarnobrzeskim Sądzie Okręgowym. Do 21 marca tego roku był więc formalnie sędzią sądu rejonowego, choć orzekał w sądzie okręgowym. Orzeka w wydziale karnym.

- Na uroczystość, która odbyła się w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny tradycyjnie w Pałacu Prezydenckim, pojechałem z córką Marylą. Całość miała bardzo uroczysty charakter - mówi sędzia Robert Pelewicz.

Oprócz pełnienia urzędu sędziego w tarnobrzeskim Sądzie Okręgowym, Robert Pelewicz jest kierownikiem Ośrodka Migracyjnego Ksiąg Wieczystych w Nisku.


Ma 43 lata, jest absolwentem rzeszowskiej filii UMCS w Lublinie. Żonaty (żona Grażyna jest naczelnikiem Urzędu Skarbowego w Nisku), ma dwie córki: 17-letnią Katarzynę i 11-letnią Marylę. W zawodzie pracuje od 1990 roku, najpierw aplikant w Sądzie Wojewódzkim w Tarnobrzegu, później asesor w Sądzie Rejonowym w Janowie Lubelskim, od 1995 roku sędzia Sądu Rejonowego w Stalowej Woli.
 
Zobacz profil autora
oko
Honorowy Obywatel Forum
Honorowy Obywatel Forum



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko

 PostWysłany: Wto 16:55, 03 Kwi 2007    Temat postu: Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]
2 kwietnia 2007 - 10:34

Niecodziennie w sądzie

Niecodzienna sytuacja. Pracodawca i pracownik w jednej osobie występują przed tarnobrzeskim sądem .

[link widoczny dla zalogowanych]
-Miałem prawo do podpisania takiego dokumentu i jest to zgodne z prawem - mówi Zbigniew Lach, kierownik w Zarządzie Dróg Powiatowych w Nisku. (S. Czwal)

Zbigniew Lach, kierownik w Zarządzie Dróg Powiatowych w Nisku, w imieniu swojej firmy wycofał z sądu sprawę, którą wniósł przeciwko niemu jego były szef. - Miałem do tego prawo - twierdzi mężczyzna, który pełni teraz obowiązki szefa zakładu.

Na początku sierpnia ubiegłego roku Zbigniew Lach, kierownik w Zarządzie Dróg Powiatowych w Nisku, podczas urlopu zdecydował, że równiarka ma wyjechać na jazdę testową przed sezonem. Jego szef Bogusław Rybczyński dowiedziawszy się, że na placu nie ma firmowego sprzętu, zgłosił kradzież na policję.

Mundurowi po kilku tygodniach śledztwa nie dopatrzyli się znamion przestępstwa. Stwierdzili, że kierownik miał prawo do dysponowania równiarką. Wtedy dyrektor Rybczyński dał pisemną naganę swojemu podwładnemu. Zbigniew Lach odwołał się od tej kary do niżańskiego Sądu Pracy. Sprawę wygrał. To jednak nie zakończyło postępowania, bo dyrektor Rybczyński złożył apelację. Termin rozprawy zaplanowano na ubiegły poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu. Dyrektor jednak nie mógł być osobiście w sądzie, bo od kilku dni jest na zwolnieniu lekarskim. Zachorował po odwołaniu go z funkcji.

Niedawno do sądu wpłynęło pismo procesowe z Zarządu Dróg Powiatowych w Nisku z prośbą o wycofanie apelacji, a ten przychylił się do niego.

Okazuje się, że pod pismem procesowym podpisał się... Zbigniew Lach. - Miałem do tego prawo - argumentuje Zbigniew Lach, kierownik w Zarządzie Dróg Powiatowych w Nisku. - Podczas nieobecności dyrektora zastępuję go w obowiązkach. Jestem za wyjaśnieniem sprawy. Nie chciałem jednak narażać firmy na dodatkowe koszty procesowe. Szkoda publicznych pieniędzy i czasu. Nie miałem się też czego obawiać, przecież sąd pierwszej instancji opowiedział się za mną - mówi.
 
Zobacz profil autora
oko
Honorowy Obywatel Forum
Honorowy Obywatel Forum



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko

 PostWysłany: Czw 17:20, 26 Kwi 2007    Temat postu: Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

25 kwietnia 2007 - 20:33

Nisko > Lekarka skazana za corhydron

Zapadł wyrok w sprawie lekarki, która wypisywała lewe recepty na corhydron. Anna S. wyłudzała refundowany lek dla swojego teścia.


Na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i tys. zł grzywny skazał Sąd Rejonowy w Nisku Annę S., lekarkę z Harasiuk (pow. niżański). Kobieta wypisała pacjentom 6 recept na corhydron. Chorzy nie dostawali recept, nawet nie mieli pojęcia o ich istnieniu. Anna S. sama wykupywała lek, jak wyjaśniła - dla teścia. Corhydron na receptę kosztuje niewiele ponad 3 zł - w normalnej sprzedaży trzeba za niego zapłacić ponad 30 zł.

Na trop lewych recept wpadli policjanci jesienią, przy okazji poszukiwania pacjentów, którzy mogli zażywać corhydron z niebezpieczną substancją zwiotczającą mięsnie.

– Anna S. przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze – mówi Dorota Blajer, wiceprezes Sadu Rejonowego w Nisku.
 
Zobacz profil autora
kolon
BAN



Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

 PostWysłany: Czw 21:59, 26 Kwi 2007    Temat postu: Back to top

policja powinna sie zabrac za niżańskich lekarzy to dopiero byłaby jazda, powinni zacząć od wreczania kontrolowanych wziaąek
 
Zobacz profil autora
oko
Honorowy Obywatel Forum
Honorowy Obywatel Forum



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko

 PostWysłany: Czw 20:14, 03 Maj 2007    Temat postu: Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

Gorzka chwała

Dokumenty zajmują niemal całe moje biurko. Jest wśród tych papierów list, w którym ppłk SKARBIMIR SOCHA informuje mnie o przebiegu sprawy sądowej Stanisława Supruniuka i o staraniach o pełną rehabilitację Andrzeja Kiszki. W zakończeniu listu czytam: „Starość ma swoje prawa, ale rozpoczętych spraw nie zaniedbam, będę walczył. Chodzi o to, aby obie zakończyły się zgodnie ze sprawiedliwością”.

Lata 1944-1947 nazywano w PRL wojną domową, wywołaną przez londyńską reakcję. ˝ołnierzy Delegatury Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz Narodowego Zjednoczenia Wojskowego oprawcy z UB, MO, NKWD i KBW traktowali jak zwykłych bandytów i zdrajców narodu polskiego. Najodważniejszych z odważnych, którzy przeciwstawili się hitlerowskim Niemcom i narzuconej przez Sowietów władzy, komunistyczna propaganda nazwała "zaplutymi karłami reakcji".

Z tą całkowicie fałszywą interpretacją historii nigdy nie zgodził się Skarbimir Socha - rudniczanin z urodzenia, żołnierz AK-NOW-NZW, więzień polityczny i kronikarz losów żołnierzy wyklętych (m.in. autor dwóch tomów wspomnień pt. "Czerwona śmierć"). To jego determinacja doprowadziła do rozpoczęcia procesu Stanisława Supruniuka, pierwszego szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nisku, a także do uhonorowania dawnego towarzysza broni z akowskiej partyzantki, Andrzeja Kiszki.


Ubowiec przed sądem

O losach ppłk. Skarbimira Sochy pisałem na łamach "Tygodnika Nadwiślańskiego" kilkakrotnie. Przypomnę tylko, że stało się o nim w Polsce głośno, kiedy w 1999 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski emerytowanego pułkownika LWP i dyplomatę, Stanisława Supruniuka. To wtedy ppłk Socha, były żołnierz AK-NOW-NZW oraz więzień polityczny PRL, ujawnił prawdziwą twarz odznaczonego komunisty i upomniał się o pamięć jego ofiar. Bo właśnie on, Skarbimir Socha ps. Jaskółka, próbował w 1945 r. w Rudniku nad Sanem wykonać wyrok śmierci na Supruniuku. Z rozkazu tego ubowca aresztowano i wydano NKWD kpt. Tadeusza Sochę, szefa Kedywu Obwodu AK Nisko-Stalowa, oraz czterech innych członków komendy obwodu.

W dziesiątkach listów i petycji do władz państwowych, mediów, IPN itd., ppłk Socha przypominał mroczną przeszłość dawnego oficera UB z Niska. Ta akcja przyniosła skutek - we wrześniu 2004 r. prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Rzeszowie zarzucił St. Supruniukowi dokonanie w latach 1944-1946 na terenie województwa rzeszowskiego kilkudziesięciu zbrodni komunistycznych.

Po sądowych perypetiach związanych m.in. z tajemniczym zaginięciem akt w warszawskim sądzie, proces b. szefa PUBP w Nisku ruszył w lipcu 2006 r. Nie na długo, bo rozprawa została bezterminowo odroczona z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego. Sędziowie nie ulegli jednak presji obrońców i od początku 2007 r. rozprawy odbywają się dość regularnie, nawet dwa razy w tygodniu. Ostatnio, bardzo już schorowany ppłk Socha poinformował mnie, że nie może wziąć udziału w warszawskim procesie i liczy na przesłuchanie w miejscu swojego zamieszkania.


Nieznany życiorys

Wiedzę o karierze oskarżonego ubeka znacznie poszerzyła publikacja IPN pt. "Aparat Bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza". Dowiadujemy się z niej o raporcie złożonym 27 grudnia 1977 r. na ręce ministra spraw wewnętrznych gen. Stanisława Kowalczyka przez odchodzącego na emeryturę płk. St. Supruniuka. Przypomina w tym dokumencie, że po zakończeniu pracy w Nisku ("Oddział nasz wkroczył z Armią Czerwoną na teren powiatu Nisko, woj. Rzeszów. Tam organizowałem Gminną Radę Narodową i Milicję Obywatelską, później Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego - byłem jego pierwszym komendantem"), Krośnie, Gdyni, Elblągu i Gdańsku awansował do Departamentu V, a następnie Departamentu I Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Po ukończeniu rocznego kursu w szkole partyjnej im. J. Marchlewskiego w Warszawie Stanisław Supruniuk został w 1955 r. skierowany na etat niejawny w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie pracował do chwili złożenia raportu szefowi MSW. Swoją pracę dyplomaty, a zarazem agenta wywiadu PRL, rozpoczął na placówce w Berlinie.


Maniery dyplomaty

Jaki naprawdę był ten zdolny oficer bezpieczeństwa, a później zasłużony dyplomata PRL? Zacytujmy fragmenty pisemnego zeznania złożonego w Sądzie Rejonowym Warszawa - ˝oliborz przez świadka Zenona Ś. z Leżajska: "Pewnego dnia lipcowego 1946 roku, dokładnej daty nie pamiętam (upływ czasu 61 lat), w godzinach popołudniowych otwarły się drzwi mojej izolatki i służba więzienna dosłownie rzuciła na prycz zrobioną z desek omdlałego człowieka. Kiedy drzwi się zamknęły podszedłem do omdlałego i stwierdziłem, że jest potwornie skatowany, nieprzytomny i pokrwawiony. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co mam robić. Chciałem zawołać dozorcę, aby sprowadził lekarza, przecież on może umrzeć. Na moje wołanie nikt się nie zjawił. Miałem do dyspozycji dzbanek z wodą i ręcznik. Namoczyłem ręcznik w zimnej wodzie i najpierw obmyłem mu twarz, potem przykładałem kompresy na miejsca najbardziej okaleczone. Po godzinie moich zabiegów, współtowarzysz niedoli z trudnością cicho zapytał: gdzie ja jestem? Opowiedziałem: w areszcie śledczym WUBP Rzeszów przy ul. Jagiellońskiej. Okrutnie skatowany przez chwilę zamknął oczy i leżał nieruchomo. Kiedy odzyskał przytomność, zapytałem skąd jest i kto go tak urządził? Nazywam się Skarbimir Socha z Rudnika, a katował mnie z dwoma pomocnikami b. szef PUBP w Nisku por. Stanisław Supruniuk - odpowiedział."


Sprawiedliwość dla "bandyty"

Czy ktoś taki jak Skarbimir Socha ma moralne prawo walczyć o prawa tych, z którymi sześćdziesiąt lat temu przeciwstawił się czerwonemu terrorowi? Nie mam wątpliwości, że tak. Dlatego nie dziwi mnie upór, z jakim 87-letni dziś oficer domaga się sprawiedliwości dla Andrzeja Kiszki, byłego żołnierza AK i NZW, o którego niezwykłym losie pisałem w sierpniu 2006 r. (TN nr 31/1316). To jeden z ostatnich żołnierzy wyklętych, którym dopiero teraz Polska dziękuje za lata walki o niepodległość.

W wypadku A. Kiszki ten czas liczy się nie w latach, a w dziesięcioleciach. Od 1941 do 1950 r. walczył najpierw w Batalionach Chłopskich, a później kolejno w oddziałach AK-NOW Franciszka Przysiężniaka "Ojca Jana", Józefa Zadzierskiego "Wołyniaka" i Adama Kusza "Garbatego". Walczył przeciwko Niemcom, Sowietom i rodzimemu aparatowi terroru. Po rozbiciu oddziału "Garbatego" przez UB i KBW w sierpniu 1950 r., jedenaście lat ukrywał się przed bezpieką w leśnych bunkrach nieopodal Harasiuk. W 1962 r. skazany na karę dożywotniego więzienia, zamienioną przez Sąd Najwyższy na 15 lat, wyszedł na wolność po amnestii ogłoszonej w 1971 r.

Po wyjściu na wolność przeniósł się z rodzinnych janowskich stron aż pod Szczecin. I tam mógł obserwować, jak w niepodległej Polsce żołnierze antykomunistycznego podziemia zostają rehabilitowani, otrzymują oficerskie szlify i państwowe odznaczenia. O nim pamiętał tylko dawny towarzysz broni, Skarbimir Socha, który wcześniej wywalczył dla kolegi z lasu częściowe uprawnienia kombatanckie, a ostatnio awans na pierwszy stopień oficerski.

W liście do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Andrzej Kiszka napisał w styczniu br. takie zdania: "Składam na ręce Pana Pułkownika serdeczne podziękowania za mianowanie mnie na stopień podporucznika i przewidywane odznaczenie państwowe. () Mam tylko obawy, czy też jako oficer Wojska Polskiego mogę występować w mundurze, czy honor oficera polskiego nie zostanie splamiony. Obawy te podyktowane są tym, że w myśl prawa istniejącego w III RP, zgodnie z paragrafami ustawodawstwa czerwonych, noszę miano «bandyty» (). Nadmieniam również, że starania o moją rehabilitację i zmazanie piętna «bandyty» napotykają na mur milczenia, obojętności, nie tylko u władz sądowych, ale i u posłów, senatorów i Marszałka Sejmu, a nawet Wielce Szanownego i poważanego przeze mnie Pana Prezydenta RP".

Czy ktoś w końcu odważy się zdjąć to hańbiące piętno z ppor. Andrzeja Kiszki - jednego z ostatnich żyjących symboli pokolenia żołnierzy wyklętych?

PIOTR NIEMIEC
 
Zobacz profil autora
jendrek nisko
Żywa Skamieniałość Forum
Żywa Skamieniałość Forum



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Czw 20:25, 03 Maj 2007    Temat postu: Back to top

Ten ,,czlowiek,, byly komendant UB w Nisku powinien byc przykladnie ukarany . Jest jeszcze szansa poki zyja ofiary kata . Pozdrawiam Jendrek Nisko.
 
Zobacz profil autora
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Śro 8:17, 06 Cze 2007    Temat postu: Back to top



Prezesi przed sąd

Edward Ch., były prezes Sparty Jeżowe oraz Jerzy P. były prezes LZS Ździary, staną przed sądem. Niżańska prokuratura przygotowała akt oskarżenia.


Edward Ch. stanie przed sądem za obiecywanie pieniędzy w zamian za przegranie meczu. (KRZYSZTOF ŁOKAJ)

Pierwszemu zarzuca obiecywanie udzielenia korzyści majątkowej podczas organizowania profesjonalnych zawodów sportowych, drugiemu - pomoc w tym procederze.

Piłkarze nie chcieli wziąć

Sprawa zaczęła się 19 listopada ub. roku, podczas meczu Sparta Jeżowe - Ździary (klasa O Stalowa Wola). Edward Ch. ówczesny prezes Sparty, miał proponować przeciwnikom najpierw 700 a później 1000 zł za "odpuszczenie meczu”.

Z kolei Jerzy P. były prezes Ździar miał rzekomo pośredniczyć w przekazywaniu tej informacji piłkarzom. Zawodnicy ze Ździar nie zgodzili się na przekupstwo, jednak mecz przegrali, bo jak twierdzą "sędziowanie tego spotkania było parodią”. Kilka dni po meczu poszli do prokuratury. Ta ostatnia przesłuchała wszystkich piłkarzy i oczywiście prezesów. Bardzo ważnymi okazały się nagrania dźwiękowe, w których Jerzy P. opowiada o całej sprawie.

Dalej pełni swoją funkcję

Edward Ch., jest członkiem zarządu Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej i sekretarzem podokręgu w Stalowej Woli. Jak nam powiedział członek zarządu Podk. ZPN Zenon Krówka, Edward Ch., nadal pełni swoja funkcję, bo zarząd nie dostał oficjalnej informacji od prokuratury.

pika
 
Zobacz profil autora
jendrek nisko
Żywa Skamieniałość Forum
Żywa Skamieniałość Forum



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Śro 8:43, 06 Cze 2007    Temat postu: Back to top

Z tego co sie orientuje to w ..karierze.. pana Chmury z Jezowego to nie pierwszy przypadek .Teraz sedziowie maja wszystkie dowody na dloni Wink Ciekawe jak z tego skorzystaja.....??? Takich ..dzialaczy jest w naszym wojewodztwie jest wiecej i dla dobra polskiej pilki noznej takich ludzi powinno sie odstawiac na tor boczny Wink Nalezy sie tez pochwala dla Prokoratury Nizanskiej za dosc szybkie rozpatrzenie tej sprawy Razz Pozdrawiam Jendrek Nisko Wink
 
Zobacz profil autora
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Wto 8:24, 09 Paź 2007    Temat postu: Back to top



Piłkarze na rozprawie

Piłkarze ze Zdziar zeznawali przeciwko prezesom, ale niektórzy nie mogli sobie przypomnieć faktów.



Ośmiu piłkarzy z klubu sportowego ze Zdziar zeznawało w piątek w sądzie w Nisku w procesie, w którym oskarżonych o próbę przekupstwa jest dwóch działaczy. Zawodnicy potwierdzali fakt zachęcania ich do "odpuszczenia” meczu w zamian za pieniądze.
To była trzecia rozprawa, w której dwóch byłych prezesów klubów sportowych z Jeżowego i Zdziar stanęło pod zarzutem próby przekupstwa za przegranie meczu. Jak zeznawali piłkarze ze Zdziar w postępowaniu przygotowawczym, ówczesny prezes Sparty Jeżowe zaproponował im siedemset złotych za odpuszczenie meczu. Kiedy się nie zgodzili, po rozgrzewce podniósł stawkę na tysiąc złotych. W przekazywaniu propozycji miał uczestniczyć także ówczesny prezes klubu ze Zdziar.

PROBLEMY ZDROWOTNE
Podczas poprzedniej rozprawy prezesi nie przyznali się do winy. W piątek z uczestniczenia w rozprawie z powodów zdrowotnych zrezygnował były prezes klubu sportowego z Jeżowego. Jak się jednak okazało, niektórzy piłkarze wezwani na rozprawę także mieli problemy zdrowotne. Niektórzy tak wiele razy odpowiadali na pytanie "nie pamiętam”, że sędzia poradziła im, żeby jedli lecytynę na wzmocnienie pamięci.
Szczególne kłopoty z pamięcią miał Józef Kuśnierczyk. Nie pamiętał nawet, jaki był wynik do przerwy owego słynnego meczu, kiedy mieli być byli przekupywani. Zdumiał sędzinę i prokuratora stwierdzeniem, że jeżowski prezes obiecał im pieniądze za mecz nie tylko jeśli przegrają, ale także jeśli wygrają, czego nie było we wcześniejszych zeznaniach.

POLICJANT NIE PYTAŁ
Na pytanie dlaczego nie zeznał na policji, że pieniądze mieli otrzymać nie tylko za przegrany, ale także za wygrany mecz odpowiedział, że "policjant go o to nie zapytał”, po czym dodał, że nie pamięta czy był o to pytany. Nic więc dziwnego, że prokurator zapytał go, czy się leczy, czy bierze leki i czy ma problemy z pamięcią. - Zdarzają mi się kłopoty - przyznał. Z ulgą i z uśmiechem na twarzy opuścił salę rozpraw.
Pozostali zawodnicy potwierdzali przed sądem próbę przekupienia ich i odpuszczenia meczu, aby piłkarze z Jeżowego zdobyli punkty i utrzymali się w lidze w klasie okręgowej. Kolejna rozprawa i ciąg dalszy przesłuchania świadków 5 listopada.

Zdzisław Surowaniec
 
Zobacz profil autora
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Śro 11:30, 02 Sty 2008    Temat postu: Back to top



Bez wyroku w procesie działaczy sportowych

Bez spodziewanego ogłoszenia wyroku zakończyła się w Sylwestra w sądzie w Nisku rozprawa byłych prezesów dwóch klubów piłkarskich.


Bez spodziewanego ogłoszenia wyroku zakończyła się w Sylwestra w sądzie w Nisku rozprawa byłych prezesów klubów piłkarskich z Jeżowego i Zdziar oskarżonych - jeden o próbę przekupstwa zawodników za przegranie meczu, drugi za pomaganie mu.

Nie stawiło się dwóch świadków. Jednym z wezwanych był wójt Jeżowego. Stawił się tylko prezes Podokręgu Piłki Nożnej Jerzy Lompe. Zaprzeczył, że jeden z oskarżonych mógł próbować wręczać łapówkę. - Nie stać go na taki gest - powiedział. - Taki skąpy? - zażartowała sędzia.

UWIERZYLI PREZESOWI

Lompe przypomniał, że po wyjaśnieniach oskarżonego prezesa jeżowskiego klubu zarząd podokręgu uwierzył w jego niewinność. Jednak sędzia i prokurator zwróciły mu uwagę, że zarząd nie przesłuchał zawodników, którzy twierdzili, że próbowano kupić mecz.


Przypomnijmy o co chodzi w tej sprawie. W październiku ubiegłego roku zawodnicy Ludowego Zespołu Sportowego ze Zdziar usłyszeli ostrzeżenie, że jeśli nie wezmą pieniędzy za odpuszczenie meczu ze Spartą Jeżowe, to weźmie sędzia. Meczu nie odpuścili i przegrali dwa do jednego, bo - jak twierdzą - to była parodia sędziowania. Zawodnicy złożyli doniesienie do prokuratury.

POTWIERDZILI PRZEKUPSTWO

Jak zeznawali w postępowaniu przygotowawczym, ówczesny prezes Sparty Jeżowe zaproponował im siedemset złotych za odpuszczenie meczu. Kiedy się nie zgodzili, po rozgrzewce podniósł stawkę na tysiąc złotych. W przekazywaniu propozycji miał uczestniczyć także ówczesny prezes klubu ze Zdziar. Prezesi nie przyznali się do winy. Ale podczas czterech rozpraw zdecydowana większość zawodników potwierdziła próbę przekupstwa.

- Nie udało się przesłuchać wszystkich w starym roku - powiedział sędzia. Kolejna rozprawa w tym miesiącu.

Zdzisław Surowaniec
 
Zobacz profil autora
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 18:14, 28 Sty 2008    Temat postu: Back to top



Byli prezesi klubów piłkarskich skazani


Przed Sądem Rejonowym w Nisku zapadł dziś wyrok w sprawie Edwarda Ch., byłego prezesa Sparty Jeżowe i Jerzego P., byłego prezesa LZS Zdziary.


Obaj zostali skazani na grzywny po 1,6 tys. zł. Sprawa dotyczy meczu Sparty i Zdziar, który był rozegrany 19 listopada 2006 roku. Edward Ch. proponował przeciwnikom najpierw 700, a później 1 tys. zł za odpuszczenie meczu.

Zawodnicy ze Zdziar nie zgodzili się na przekupstwo i poszli do prokuratury. Wyrok jest nieprawomocny.
bp


____________________________________________________
Komentarz:
I co, nie mają jakiegos zakazu prowadzenia klubów, zasiadania w zarządach itd? To żart...


Ostatnio zmieniony przez aniol dnia Pon 18:14, 28 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Wto 11:12, 29 Sty 2008    Temat postu: Back to top




Prezesi klubów sportowych osądzeni

Finał emocjonującego procesu. Osądzeni prezesi klubów sportowych, którzy chcieli przekupić piłkarzy.

Piłkarze z Ludowego Zespołu Sportowego ze Zdziar dopięli swego. Zobaczyli na ławie oskarżonych prezesa klubu z Jeżowego Edwarda Ch., którego oskarżyli o próbę przekupstwa. Wczoraj sąd w Nisku uznał go winnym i skazał na karę grzywny.
Zawodnicy zaryzykowali i wygrali. Choć oskarżenia z ich strony padły dwa tygodnie po meczu, to jednak prokuratura i sąd uznali, że są wiarygodne. Ryzykowali, bo Edward Ch. zagroził, że w sądzie będzie się od nich domagał zadośćuczynienia za fałszywe oskarżenia.

Sprawie rozgłos nadało "Echo Dnia”. To artykuł w naszej gazecie w listopadzie 2006 roku dał impuls prokuraturze do zajęcia się oskarżeniami. Jak napisaliśmy, w październiku 2006 roku zawodnicy Ludowego Zespołu Sportowego ze Zdziar przed meczem ze Spartą Jeżowe usłyszeli ostrzeżenie, że jeśli nie wezmą pieniędzy za odpuszczenie meczu, to weźmie sędzia. Meczu nie odpuścili i przegrali dwa do jednego, bo - jak twierdzą - to była parodia sędziowania. Zawodnicy złożyli doniesienie do prokuratury.

WIĘCEJ PO ROZGRZEWCE

Jak zawodnicy ze Zdziar zeznawali w postępowaniu przygotowawczym, ówczesny prezes Sparty Jeżowe Edward Ch. zaproponował im siedemset złotych za odpuszczenie meczu. Kiedy się nie zgodzili, po rozgrzewce podniósł stawkę na tysiąc złotych. W przekazywaniu propozycji uczestniczył ówczesny prezes klubu ze Zdziar Jerzy P. Prezesi nie przyznali się do winy. Ale podczas wszystkich rozpraw zdecydowana większość zawodników potwierdziła próbę przekupstwa.

Prokurator domagał się dla Edwarda Ch., jako głównego sprawcy, półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywny w wysokości 1,5 tys. zł, zakazu sprawowania funkcji w organizacjach i związkach sportowych i pokrycia kosztów procesu.

MECZ NISKIEJ RANGI

Dla byłego prezesa ze Zdziar, który oskarżony został o pomocnictwo w próbie przekupstwa, prokurator domagał się roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywny w wysokości 1 tys. zł. W obu przypadkach wyrok miał być podany do publicznej wiadomości.

Mecenas oskarżonych wnosił o uniewinnienie oskarżonych. Wskazywał na to, że oskarżenie oparte jest na poszlakach, że mecz był niskiej rangi klasowej, od jego wyniku nie zależała pozycja Sparty i naiwnością byłoby płacić zawodnikom konkurencyjnego klubu za odpuszczenie meczu. - Z ostrożności procesowej wnoszę o ewentualne zakwalifikowanie czynu jako wypadku mniejszej wagi i warunkowe umorzenie postępowania - zaproponował.

OCZYWISTE PRZEKUPSTWO

Na wczorajszej rozprawie sąd uznał oskarżonych winnych próby przekupstwa zawodników. Skazał obydwu na kary 1600 zł i pokrycia kosztów procesu. - Zeznania świadków w sposób oczywisty potwierdziły, że doszło do próby przekazania korzyści majątkowych, natomiast sąd nie dał wiary tłumaczeniom oskarżonych, że takiej próby nie było, a była tylko chęć wręczenia nagrody za wygrany mecz - tłumaczyła sędzia w ustnym uzasadnieniu. Przyznała, że próba przekupstwa zakwalifikowana została jako czyn mniejszej wagi z powodu niskiej kwoty.

Na ogłoszeniu wyroku nie było głównego oskarżonego Edwarda Ch., był tylko Jerzy P. Wyrok nie jest prawomocny. Uprawomocni się, jeżeli w ciągu tygodnia prokurator i skazani nie poproszą sąd o uzasadnienie wyroku, co zazwyczaj jest krokiem w kierunku złożenia apelacji.



Zdzisław Surowaniec
 
Zobacz profil autora
artik
Forumowy Weteran
Forumowy Weteran



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nisko PL
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Wto 15:58, 29 Sty 2008    Temat postu: Back to top

[link widoczny dla zalogowanych]

Odczytanie wyroku na rozprawie przez sędzię Grażynę Bizoń. (Z. Surowaniec)
 
Zobacz profil autora
1984
Stały Bywalec
Stały Bywalec



Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

 PostWysłany: Wto 22:32, 29 Sty 2008    Temat postu: Back to top

Niezła zabawa. Skazany Edward Ch. ma się całkiem nieźle. W tym samym Echu Dnia można przeczytać, że będzie wspierał stalowowolski sport w kontaktach ze światem biznesu. Aż trudno uwierzyć.

ECHO DNIA
AKTUALNOŚCI
29 stycznia 2008 - 18:00
Sport > Włodarze Stali Stalowa Wola chcą wspierać „Stalówkę”!
Włodarze Stali Stalowa Wola nie rzucali słów na wiatr. Są już po pierwszych rozmowach z regionalnymi firmami i okazuje się, że jednak są chętni, by wesprzeć klub i utworzyć sportową spółkę akcyjną.


Prezes Stali Marek Jarecki zdecydował się powołać grupę, która będzie prowadzić rozmowy ze stalowowolskim biznesem. W jej skład oprócz niego weszli Jerzy Lompe i Edward Chmura z piłkarskiego podokręgu w Stalowej Woli. I grupa ta ma już za sobą pierwsze rozmowy z firmami, które mogłyby utworzyć sportową spółkę akcyjną.

- Prowadzimy rozmowy - przyznaje Jerzy Lompe. - Są jednak pewne uwarunkowania, które muszą zostać spełnione. Ja zawsze jestem pełen optymizmu i wierzę, że uda się stworzyć w Stali spółkę akcyjną, która pozwoli utrzymać w Stalowej Woli sport zawodowy. Piłkarze Stali grają w drugiej lidze, koszykarze w pierwszej lidze i nie można zaprzepaścić takiego dorobku. A także pięknej historii klubu.

Nieoficjalnie mówi się, że klub może wesprzeć firma Wtórstal, nadal chce ze Stalą współpracować sponsor piłkarzy Tadeusz Kwieciński. Jest też Wodex, spółka, w której klub ma większość udziałów i na której do tej pory spoczywał ciężar finansowania „stalowskiego” sportu. To jednak za mało, by utworzyć spółkę i muszą znaleźć się kolejni chętni. Czy się znajdą? Rozmowy trwają. Nie brakuje też kontrowersji.

- Mógłbym wesprzeć klub, ale nie bardzo widzę się we współpracy z panami Lompe i Chmurą - mówi pragnący zachować anonimowość jeden ze stalowowolskich biznesmenów.





ARKA
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Strona Główna -> Aktualności (Dyskusje ogólne) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach