Forum Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Strona Główna Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców
Dyskusje mieszkańców o Nisku i powiecie


Trener Chyła w szkole

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Strona Główna -> Archiwum / 2005
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 11:09, 12 Wrz 2005    Temat postu: Trener Chyła w szkole Back to top

Trener Sokoła, Artur Chyła od października rozpocznie edukacje w w znanej "Kuleszówce", czyli szkole trenerów Ryszarda Kuleszy w Warszawie.

na podst. Echo Dnia

Chyba mu sie to przyda, ostatnio Sokół traci punkty przez błędne ustawienie zawodników. W ostatnim meczu Mrzygłód filar środka w naszej drużynie siedział na ławce, podobnie Niemiec. Gramy dziwnym ustawieniem, 4 obrońców, 1 def. pomocnik, 4 pomocników, z czego 2 skrzydłowych włącza się do akcji ofensywnych wspierając jednego napastnika którym jest Michalak. Zdaje się ze o niebo lepszym było by ustawienie 442, w taki przykładowym zestawieniu: Wojtaszek- Soja, Wojtak(Ryfczyński), Babula, Rębisz(Śnios) - Szewc, Surma (Ryfczyński), Mrzygłód, Juda - Michalak, Niemiec

Marciniak wypada ze składu bo ostatnio jest słabiutki, Orliński jest lepszy jak wejdzie na ostatnio 20 minut i namiesza niż jak gra cały mecz. Wojtak na obronie bardzo niepewny, Piotrek Niemiec bardzo wolny, brakuje szybkości. Skiba, to totalna pomyłka, wpuszczanie go od początku, z ropczycami grał tylko do tyłu. Jedyny jego dobry mecz to spotkanie z Resovia. Nie oglądałem tylko meczu Sokoła z Wisłoką, ale uważam że najlepszy mecz Sokół zagrał do tej pory z Resovią.
 
Zobacz profil autora
aniol
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Cze 2005
Posty: 4868
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 10:11, 19 Wrz 2005    Temat postu: Back to top

Echo Dnia:

Więcej wrogów niż przyjaciół

Artur Chyła: - Zadzwonił do mnie sędzia i zażądał... zestawu ogrodowego

Artur Chyła to trener z ambicjami. Ma dopiero 34 lata, prowadzi czwartoligowych piłkarzy Sokoła Nisko, ale nie boi się marzeń. Od października zaczyna naukę w słynnej piłkarskiej Szkole Trenerów Ryszarda Kuleszy w Warszawie, a potem... - Chciałbym poprowadzić kiedyś zespół Stali Stalowa Wola, której jestem wychowankiem - mówi otwarcie szkoleniowiec.

Chyła to jedna z najbarwniejszych postaci w piłkarskim środowisku, nie tylko w naszym regionie. Znany jest z ciętego języka i "walenia prosto w oczy" tego, co myśli. Dlatego trudno uznać go za "pieszczoszka" sędziów.
- Mam więcej wrogów niż przyjaciół - przyznaje młody szkoleniowiec. - Ale cóż, mam taki charakter, jaki mam. Kiedyś po przegranym meczu, w czym "dopomógł" mi sędzia, zaprowadziłem arbitra do szatni swojego zespołu. Wepchnąłem go do niej, by zobaczył, jak zmarnował wysiłek mojego zespołu. Nic się nie odezwał, ale potem opisał wszystko w protokole. Zostałem zawieszony na sześć meczów...

Trzecia liga dla Niska?
Trener z Niska, dla którego wzorem jest Jose Mourihno z Chelsea Londyn, znany jest z tego, że podczas meczu "wstępuje w niego diabeł". Sędziemu nie odpuści żadnego błędu, żadnej pomyłki. Potrafi też wymienić ostre zdania ze szkoleniowcami rywala.
- Niedawno graliśmy ze Stalą Mielec. Bardzo cenię trenera Włodzimierza Gąsiora, bo jako trener dokonał wiele. Ale teraz obaj trenujemy czwartą ligę. Gdy szkoleniowcy z Mielca robili jakieś głośne uwagi pod adresem moich piłkarzy, nie pozostawałem im dłużny - szczerze opowiada Artur Chyła.
W Nisku ma pełny kredyt zaufania. Dwa sezony temu nie zdołał utrzymać zespołu w czwartej lidze, ale zarząd nie miał zamiaru z niego zrezygnować. I Chyła po roku wydostał się ze stalowowolskiej "okręgówki" z powrotem na czwartoligowe "salony", deklasując rywali w piątej lidze. Na koniec sezonu nad drugą w tabeli Turbią niżanie mieli aż 12 punktów przewagi.
- Przeżyłem mocno spadek z Sokołem, zwłaszcza że zdarzyło mi się to po raz pierwszy w trenerskiej karierze - wspomina szkoleniowiec. - Ale dymisji nie złożyłem, bo jestem ambitny. Zresztą zarząd i tak by jej nie przyjął, teraz to wiem. Wtedy była reorganizacja ligi, spadkiem zagrożone było pół czwartej ligi. A w tym sezonie spadać już nie mamy zamiaru. Zresztą pogramy spokojnie dwa, trzy lata i może pokusimy się o coś więcej? Bo dlaczego niby nie? Mogła być trzecia liga w Nowej Sarzynie, jest w Leżajsku, to dlaczego nie w Nisku?

Gol z Radomiakiem
Chyła tryska optymizmem, choć jako piłkarz nieraz miał pod górkę. Jest wychowankiem Stali Stalowa Wola, ale grał w niej tylko jako junior.
- Jeździłem nawet na kadrę makroregionu. Miałem szczęście, moimi trenerami byli Rudolf Patkolo i Piotr Brzeziński. Wspaniali fachowcy. Temu drugiemu zawdzięczam naprawdę bardzo wiele. Ale cóż, Stal grała w drugiej lidze, a do jej składu właściwie nie było szans się przebić. Nie tak jak teraz, gdy "młody" zrobi dwadzieścia "kapek" i już jest w składzie. Ja grałem w czasach, gdy do Stalowej Woli jeździły "autobusy" zawodników z innych klubów. Z mojej grupy juniorskiej gra tylko dzisiaj w "Stalówce" Andrzej Kasiak. Był jeszcze Jarek Pacoń, ale on wyjechał do USA. Fakt, może i mogłem zostać i walczyć o szeroki skład, ale wybrałem Wisłę Sandomierz. Poszedłem tam razem z Grześkiem Węglarzem i Tomkiem Koluchem, trenerem był Zdzisław Żelichowski. Wywalczyliśmy awans do trzeciej ligi, w Sandomierzu na mecze przychodziło po tysiąc kibiców. Na pierwszym spotkaniu z Radomiakiem Radom to było ich nawet półtora tysiąca. Zremisowaliśmy 1:1, ja grałem na środku pomocy i udało mi się strzelić tego jedynego gola...
Przygoda z Wisłą zakończyła się dla Chyły wraz z przyjściem trenera Maleńkiego.
- On był z Tarnobrzega i nie lubił piłkarzy ze Stalowej Woli. Podziękował nam, a że ja mam wybuchowy charakter, to też powiedziałem coś ostro "na do widzenia". I przeniosłem się do czwartoligowego Alitu Ożarów, do trenera Hermanowicza. Było fajnie, ale potem nastała w Ożarowie "moda" na piłkarzy z KSZO Ostrowiec i przeniosłem się do też czwartoligowego Sokoła Nisko. Walczyliśmy o awans, ale nie prześcignęliśmy Hetmana Włoszczowa. To była mocna czwarta liga, rywalizowały wtedy z nami: Busko, Miechów, Naprzód Jędrzejów. W Sokole nie było gwiazd, ale grali w nim między innymi: Tomek Ziarek, Bogdan Maczuga, Darek Skórski. Potem pograłem jeszcze jako grający trener w Budo Instalu Turbia, Sannie Zaklików, Retmanie Ulanów, jeździłem też w międzyczasie do USA i grałem w polonijnej Wiśle Garfield. A gdy miałem zaledwie 28 lat, zostałem po raz pierwszy już tylko i wyłącznie szkoleniowcem w piątoligowej Turbi, nie wychodziłem na boisko. I tu złapałem tak naprawdę "bakcyla" trenerskiego, bo wcześniej nie myślałem o tym poważnie. Potem był Sokół i wciągnąłem się na dobre...

Muszą znać umiar
Chyła zrobił "papiery" instruktora piłki nożnej w Rzeszowie, ale mierzy wyżej. Od października rozpoczyna naukę w Szkole Trenerskiej Ryszarda Kuleszy.
- Zdobędę dzięki temu tytuł trenera drugiej klasy, co pozwoli mi na prowadzenie samodzielnie zespołów w drugiej i trzeciej lidze, będę mógł zostać też asystentem w ekstraklasie. Aby dostać pierwszą klasę trenerską, muszę mieć dwa lata praktyki w trzeciej lub czwartej lidze - wylicza trener. - Mówię otwarcie, że po to się uczę, by kiedyś pracować w wyższych ligach. Moim marzeniem jest poprowadzić Stal Stalowa Wola. I mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie. Mam już jakąś wiedzę, praktykę, ale nie wiem jeszcze wszystkiego i po to idę do szkoły. Nie mam kompleksów, uważam, że będę w stanie poprowadzić kiedyś Stal czy Tłoki. Staram się ciekawie prowadzić treningi, bo piłkarz nie ma prawa nudzić się podczas zajęć. Zgadzam się z tym, że trener powinien być dla piłkarzy "skurczysynem", bo wtedy ma wyniki. Ja ze swoimi zawodnikami poza boiskiem jestem na "ty", ale podczas meczu czy treningu jestem dla nich trenerem. Nie jestem święty, ja też czasami pójdę na piwo, ale piłkarze muszą znać umiar. U nas w klubie są kary finansowe, ale nie musimy ich stosować. Ja zresztą potrafię wysłuchać starszych zawodników, takich jak Darek Michalak, Jacek Orliński czy Adam Surma, jeżeli mają uwagi czy pomysły na naszą grę. Nie uważam się za najmądrzejszego...

Trenerskie "antywzory"
W tej samej Stali Stalowa Wola, którą tak bardzo chciałby trenować, Chyle niedawno podziękowano za pracę. Prowadził jedną z grup młodzieżowych.
- Stal postawiła warunek, by pracować tylko w jednym klubie, nie łączyć funkcji. Ale przecież władze "Stalówki" wiedzą, że za pracę z młodzieżą są grosze i nie da się z tego utrzymać. Ja ze swoimi dzieciakami nie pracowałem dla tych kilkuset złotych. Po prostu miałem satysfakcję, gdy kilku moich chłopaków z rocznika 1992 grało w kadrze wojewódzkiej, z którą zdobyli mistrza Polski. Nie miałem się czego wstydzić. Zresztą co tam ja, ale w Stali w podobny sposób zrezygnowano z człowieka tego formatu, co Darek Sajdak. Przecież on był wielkim autorytetem dla młodych piłkarzy, to przecież jeden z najlepszych zawodników w historii klubu. Jak się można kogoś takiego pozbyć? Albo Leszka Brzezińskiego, także uznanego fachowca. Dla mnie to dziwne...
Chyła ma też swoje przemyślenia na temat obecnego stanu polskiej piłki.
- Po słynnych aferach sędziowskich teraz w czwartej lidze można być naprawdę zadowolonym z pracy arbitrów. Nie ma już takich przekrętów, chociaż jeden z arbitrów podniósł mi ciśnienie, gdy gwizdnął karnego "z kapelusza" przeciwko nam w meczu z Resovią Rzeszów. Ale nie dochodzi już do tak śmiesznych sytuacji, jakie były kiedyś. Pamiętam, jak zadzwonił do mnie pewien arbiter o godzinie 23 i w zamian za "pozytywne" sędziowanie zażyczył sobie... kompletu do ogródka - stolik, krzesła, parasol. Wyśmiałem go. A to, co opowiadał były prezes GKS Katowice, Piotr Dziurowicz, o przekrętach w polskiej piłce, to w dużej części prawda. Zresztą zło często zaczyna się już od najniższych klas, gdzie mecze były odpuszczane za skrzynkę wódki. Na pewno są też w Polsce trenerzy o znanych nazwiskach, którzy są swego rodzaju "antywzorami". Ale już wolę nie wymieniać ich po imieniu...

Mógł zostać... tancerzem
Artur Chyła grał przez wiele lat w piłkę, prowadzi Sokoła jako trener, ale gdyby kiedyś wybrał inaczej, mógłby zostać... tancerzem.
- Chodziłem przez wiele lat do grupy tanecznej w Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli. Ale musiałem wybrać: piłka albo taniec. Ciekawe, że moja mama Stanisława i mój tato Eugeniusz byli przeciwni mojej przygodzie z piłką. A teraz na przykład tato zbiera wszystkie wycinki z gazet, gdzie jest coś o mnie (śmiech). Myślę, że ja też się zmieniam, mądrzeję, robię się spokojniejszy. Już tak się nie awanturuję z sędziami (śmiech). Po prostu wyznaczyłem sobie jakieś cele i chcę je osiągnąć...

Artur Chyła ma 34 lata, jest żonaty, żona Aneta, dzieci: Ola (4 lata), Bartek (8 lat), Dawid (12 lat). Wychowanek Stali Stalowa Wola, grał także w Wiśle Sandomierz, Alicie Ożarów, Sokole Nisko, Budo Instalu Turbia, Sannie Zaklików, Retmanie Ulanów, Wiśle Garfield. Trener instruktor, pracował jako szkoleniowiec w Budo Instalu Turbia, obecnie w Sokole Nisko. Największe sukcesy: jako piłkarz grał w reprezentacji makroregionu juniorów, awans z Wisłą Sandomierz do trzeciej ligi; jako trener - awans do czwartej ligi z Sokołem Nisko. Hobby: piłka nożna, taniec.



fot. Echo Dnia
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Nisko - forum dyskusyjne mieszkańców Strona Główna -> Archiwum / 2005 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach